24.02.2014

- rozdział 27

 Początek roku szkolnego, jak zawsze, wiąże się z przygotowaniem wszystkiego na cały rok szkolny. Podobnie jest w szkołach czarodziejów, jednak przygotowania dotyczą tutaj innych spraw. 
 Pierwszego dnia szkoły, czyli drugiego września, wszyscy uczniowie zebrali się w Wielkiej Sali na śniadaniu, po którym mieli odebrać swoje plany lekcji.
- Oby nie było tego dużo. W tym roku są owutemy, więc chcę mieć więcej czasu na lekcje. - mówiła Elise, czekając, aż profesor McGonagall, która rozdawała Gryffonom kartki z planami lekcji, podejdzie w końcu i do nich. Każdy uczeń miał specjalny plan lekcji, przystosowany do wybranych przez niego przedmiotów nauczania.
 Nauczycielka transmutacji w końcu podeszła również do nich.
- Tak! Ale mi się trafiło! - zawołała Camille, wzbijając do góry pięść, jakby chciała zatrąbić ciężarówką. - Dzisiaj mam tylko cztery lekcje!
- Tak? To spójrz, ile lekcji masz jutro. - zaśmiała się Lilka i pokazała palcem na jej planie jutrzejszy dzień.
- O rany! - nagle brunetce zrzedła mina. - Siedem! Ja jutro nie wytrzymam!
 Lilce trafiło się nieźle. Z przyjaciółkami wróciła do dormitorium, żeby spakować torbę, a następnie zeszły do lochów, ponieważ ich pierwszą lekcją były eliksiry.
  Stanęły przed klasą i czekały z resztą uczniów na profesora Slughorna. Gdy ten przybył, weszły do środka. Stało tam kilka dużych stolików, a przy każdym z nich cztery krzesła.
- Oho, będziemy musiały kogoś wziąć do naszego stolika. - zaczęła marudzić Camille.
 Wtem przystanęła obok nich Krukonka o długich, kasztanowych włosach. Ściskała do piersi książkę, a na ręce uwieszoną miała torbę. Uśmiechnęła się lekko i spytała:
- Mogę się dosiąść?
- Jasne. - odpowiedziała bez namysłu Lilka. - Lily Evans, to jest Elise Khan, a to Camille Bauer. - Elise odwzajemniła uśmiech dziewczyny, jednak Camille nadal miała naburmuszoną minę.
- Dzięki, jestem April Grace. Już się poznałyśmy, w przedziale dla Prefektów. 
- No tak, wiedziałam, że cię skądś znam. - uśmiechnęła się rudowłosa.
 Na początku lekcji profesor Slughorn opowiedział trochę o tym, jak będą wyglądać lekcje eliksirów na tym roku, jednak najwięcej czasu poświęcił opowiedzeniu o przygotowaniach do owutemów z eliksirów. W końcu zapisał na tablicy ingrediencje i sposób przygotowania, i zlecił każdemu uczniowi przygotowanie Eliksiru Euforii. 

- Proszę już wlać trochę eliksiru do flakoników, podpisać je i przynieść do mnie na biurko! - zawołał profesor. Minęła już pierwsza lekcja eliksirów i kończyła się druga, a większości uczniów i tak nie wychodziły eliksiry, między innymi eliksir Camille zamiast koloru niebieskawego posiadał zielony, a zamiast zapachu damskich perfum, posiadał zapach zgniłego sera.
- O, nie! Już po mnie! - zawołała brunetka.
- Szybko, profesor nie patrzy, podaj mi swoją ampułkę. - szepnęła April. Camille podała jej swoją fiolkę. - Opróżnij swój kociołek, bo zobaczy, że twój eliksir ma zły kolor. - szepnęła nalewając swojego eliksiru do flakoniku Camille.
- Co ty robisz, April? - spytała zdziwiona Lilka. Nigdy nie pochwalała oszustw.
- Nic się przecież nie stanie, a Camille będzie miała dobrze zrobiony eliksir. Proszę. - uśmiechnęła się Krukonka, podając brunetce jej naczynko. 
- Dziękuję. - uśmiechnęła się dziś po raz pierwszy podczas eliksirów Camille.
 Dziewczyny nalepiły swoje nazwiska na flakoniki i poszły oddać je do profesora. Kiedy Lilka podeszła  już do biurka, profesor uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Lily, widzę, że twój eliksir, jak zawsze ma odpowiedni kolor. Nigdy się na tobie nie zawiodłem! Wiesz, chciałbym cię spytać, czy nie przyszłabyś w sobotę do mnie na podwieczorek? Bardzo bym się ucieszył, gdybyś się zgodziła. 
- Dziękuję, profesorze. Z chęcią przyjdę, nigdy nie potrafiłam panu odmówić.
- No więc bardzo się cieszę. Przyjdź w sobotę o godzinie dziewiętnastej. Jeżeli chcesz, możesz kogoś przyprowadzić.
- Dobrze, profesorze. Jeszcze raz dziękuję.
 Rudowłosa nigdy nie lubiła tych przyjęć i podwieczorków w Klubie Ślimaka, jednak nie potrafiła mu odmówić. Zawsze, kiedy patrzył na nią tymi swoimi ciepłymi, brązowymi oczami, ona się zgadzała. Słowo "nie" nie przechodziło jej wtedy przez gardło.
- Od razu przeczuwałam, że ta cała April jest spoko. - powiedziała Camille wychodząc z sali. 
 Razem dotarły na parter, gdzie musiały się już rozdzielić, ponieważ Elise i Lily miały numerologię, na którą Camille nie uczęszczała. Brunetka miała teraz godzinę wolną.
 Dotarły pod klasę w samą porę i usiadły w ostatniej ławce. Pani Vivience znana była z tego, że podczas lekcji nie zważała na to, czy ktoś uważa. Wystarczyło, że w klasie było cicho i wszyscy notowali to, co zapisywała na tablicy.
- Znowu zostałaś zaproszona przez Ślimaka do tego jego klubu? - spytała blondynka mocząc koniuszek pióra w atramencie.
- Tak. Do tego powiedział, że mogę kogoś zaprosić. Teraz muszę z kimś iść, bo nie mogę się przecież pokazać sama.
- No to zaproś kogoś. Może któregoś Huncwota?
- Może. Jeszcze zobaczę.
- A tak w ogóle, to może przejdziemy się w środę po szkole? Muszę znowu przejrzeć te wszystkie zakamarki, bo się za nimi stęskniłam. - zaśmiała się cicho blondynka.
- W środę? - Lilka stała się podejrzliwa. - Jak chcesz. Możemy się przejść.
- No to super. - uśmiechnęła się Elise.
***
- No to kogo wybieramy? - spytał Severusa Macnair.
- Nie wiem. Ty kogoś wybierz. - burknął w odpowiedzi Severus i zaczął bawić się piórem.
- Dajesz mi tyle satysfakcji. - uśmiechnął się i zlustrował klasę. - Może... może Prewettowie?
- No nie wiem. - skrzywił się Snape. - Nie wydaje mi się, żeby jakoś szczególnie nam wszystkim przeszkadzali.
- Nikt, kogo jak dotąd wybrałem nie spełnia twoich warunków. - chłopak spojrzał zezem na Severusa, który pod wpływem jego wzroku odwrócił twarz. - Ta osoba nie musi nam aż tak przeszkadzać, wystarczy, że będzie denerwująca. Podaję ostatnią osobę, która mi się nie podoba. Nie obchodzi mnie to, czy lubisz tą osobę, czy nie. Nathan kazał nam wybrać dwie osoby, które nie pasują nam obu, ale teraz mam twoje zdanie głęboko gdzieś. Wybieram... - rozejrzał się po klasie i zatrzymując wzrok na jednej osobie uśmiechnął się sarkastycznie. - Lil...
- Czekaj! - wybuchnął Severus, gdy usłyszał początek tego imienia. Nie może pozwolić, żeby Lily groziło niebezpieczeństwo. Mimo wszystko nadal była mu bliska. - Ja chcę wybrać. - powiedział cicho obrzucony gradem spojrzeń reszty uczniów.
- Jak chcesz. Dawaj.
- No to... Potter.
- Potter? Dobry pomysł, o nim nie pomyślałem. Dobra, jedną osobę już mamy. Jeszcze druga, ale na to jest jeszcze czas. Listę mamy oddać do końca tygodnia, a z wykonaniem pierwszego zadania nie będzie trudno. Nathan dał nam czas do końca roku szkolnego.
***
 Po lekcji, dziewczyny poszły do Wielkiej Sali na obiad. Gdy tylko Lilka rozejrzała się po stole Gryfonów, jej serce zwolniło. 
 Obok Jamesa siedziała Selene, a obok niej Mia. Dlaczego? Przecież w pociągu James wydawał się poirytowany natręctwem tych dwóch dziewczyn, a teraz wydawał się wciągnięty w rozmowę z nimi. Od środka zaczęła zżerać ją zazdrość. I znowu to głupie pytanie: Dlaczego? Przecież zazwyczaj nie czuła tego uczucia z powodu chłopaka, a teraz jest to jedyne uczucie, jakie czuła. Mimo wszystko, nie mogła już się wycofać. Musiała obok nich usiąść.
 Położyła torbę na podłodze i dosiadła się obok Syriusza. Spojrzała jeszcze raz na Jamesa, a kątem oka zauważyła, że Selene się jej przygląda, więc przeniosła wzrok na nią.
 Selene patrzyła na nią wyzywająco, z wyższością. Zmieszana Lilka odwróciła wzrok i starała się już więcej na nich nie patrzeć.
- Spójrzcie, Snape'owi znowu ktoś ściąga gacie! - zaśmiała się Mia i wskazała na stół Ślizgonów. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, jednak Severus siedział przy stole i jadł obiad. Nikt nie zdejmował mu spodni. - No nie, musiałam sobie coś pomylić. - uśmiechnęła się słodko i zajęła się kurczakiem na swoim talerzu.


Lily i Camille

2 komentarze:

  1. Świetne! Tylko... Czemu tak krótko? Co ten Snape i jego kolega kombinują? Jeżeli zrobią coś mojemu Jamesowi to ja zrobię coś tej dwójce! Obiecuję! Popamiętają mnie! Głupia Selene! James jest mój i LIly! A jej!
    Pozdro Wiatr:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się za nimi stęskniłam!!! :D
    Fajna postać ta cała April, ale troszeczkę, a nawet bardzo podlizywała się. Lily zazdrosna. To mi się podoba, ale mam nadzieję, że nie ma o co. W końcu chyba bardzo się podoba Jamesowi. I co do licha ten Snape z tym drugim wymyślił! Przecież oni zrobią coś Jamesowi. Umieram z ciekawości.
    Pozdrawiam :*

    Ps: Udało mi się już z tym szablonem :)

    OdpowiedzUsuń