Na biwaku byli jeszcze przez dwa dni, ponieważ na tyle starczyło im czasu. Bawili się świetnie, jednak zbliżała się pełnia oraz wyjazd Rogacza z rodzicami do Turcji, więc musieli kończyć.
Ostatniego dnia postanowili zagrać w Quidditcha. Składy niewiele się zmieniły od gry pierwszego dnia. Dosiedli miotły Jamesa i wzbili się w powietrze. Słońce grzało, co dodawało im jeszcze więcej wigoru. Szaleli po boisku punktami dobijając ponad pięćset.
W pewnym momencie Lilka złapała kafla i popędziła w stronę bramek przeciwników. Była już blisko. Już uniosła rękę, by rzucić piłką w obręcz. Lecz na tym się skończyło, ponieważ słychać było cichy trzask i Lily zleciała z miotły.
Nikt nie miał przy sobie różdżki. Wydawało się, że to już koniec, że rudowłosej już nikt nie uratuje przed śmiertelnym uderzeniem o ziemię, jednak nie. W ostatniej chwili na podwórko wyleciał wąsaty pan Potter, machnął różdżką i złagodził upadek. Nie było to jednak całkowitym jego zapobiegnięciem. Lily leżała bezwładnie na ziemi z lewą stopą dziwnie wygiętą. Wszyscy wylądowali i razem z rodzicami Jamesa podbiegli do dziewczyny.
Lekko rozchylonymi oczami zauważyła pochylających się przyjaciół. Gdzieś nad jej głową Olivia powtarzała słowo "Przepraszam" jak mantrę. Zapewne to ona odbiła za mocno w jej stronę tłuczka. Więcej już nie widziała, zemdlała.
Ojciec Rogacza zabrał bezwładne ciało Lilki do samochodu, pozostawiając jej przyjaciół ze swoją żoną w domu, a dziewczynę zabierając do Szpitala Świętego Munga. Szybko podszedł do recepcji, przynosząc dziewczynę na rękach. Została ona bezzwłocznie przeniesiona do oddziału Wypadków Przedmiotowych.
***
- Mamo! Nie możemy pojechać do Szpitala? - dopytywał się zdenerwowany James.
- Nie. Musimy poczekać na wiadomość od taty. A teraz nie przeszkadzaj mi, bo muszę zadzwonić do rodziców Lily. Tyle, że nie umiem obsługiwać tego tulefonu. - powiedziała karcąco mama chłopaka, obracając w rękach słuchawkę telefonu.
- To się nazywa telefon, proszę pani. - powiedziała Elise. - Zaraz pani pokażę, jak się tego używa.
Wszyscy siedzieli w salonie. Olivia i Syriusz w kącie kłócili się. Syriusz poważnie zdenerwował się na Olivię o to, że nie przejmuje się jego przyjaciółmi, Olivia za to wyrzucała Syriuszowi, że za mało czasu jej poświęca.
Reszta siedziała w milczeniu. Nie przebrali się jeszcze nawet - byli zbyt zdenerwowani. Siedzieli upoceni i czekali na jakąś wiadomość od ojca Rogacza.
- Rodzice Lily powiedzieli, że będą tak szybko, jak to możliwe. - powiedziała pani Potter wchodząc z Elise do pokoju. - Powinni być za jakąś godzinę. Do tego czasu raczej nigdzie nie pójdziemy.
***
- Dzień dobry Doreo. Dziękujemy, że tak szybko nas poinformowałaś. No to co tak właściwie się stało? - spytał ojciec Lily, który właśnie przyjechał z żoną do domu państwa Potterów.
Mama Rogacza w skrócie poinformowała ich o wydarzeniach. W tym momencie do domu wszedł ojciec Rogacza.
- Witaj Charlusie. - wstał i powitał go ojciec rudowłosej.
- Witaj Richardzie, Matyldo. - przywitał się ojciec Jamesa. - Lily właśnie przeszła zabieg. Możemy wszyscy ją już odwiedzić, chociaż nadal jest nieprzytomna.
- To wspaniale! - ucieszyli się wszyscy.
Wpakowali się do jednego, zwykłego samochodu Evansów i dwóch, większych samochodów Potterów i ruszyli do szpitala.
Na miejscu od razu skierowali się do recepcji, a stamtąd do wskazanego pokoju. Weszli i usiedli na krzesłach. Do pomieszczenia wszedł lekarz.
- Wszystko będzie dobrze, noga się zrosła. Myślę, że za tydzień będzie mogła wrócić do domu. Muszę jednak spytać: czy Lily bierze udział w jakichś klubach, drużynach lub czymś podobnym, co ma większą styczność z wysiłkami fizycznymi?
- Tak. Gra w Quidditcha w drużynie Gryffindoru. - odpowiedziała Camille.
- No więc przykro mi, ale będzie musiała porzucić tą grę. Wymaga zbyt dużo wysiłku fizycznego i może spowodować powikłania w stosunku z nogą.
Nikt nic nie odpowiedział. Wszyscy spojrzeli z współczuciem na wybudzającą się Lily.
Dziewczyna otwarła pomału oczy i spojrzała po zebranych.
- Co się stało? - spytała.
- Miałaś wypadek na miotle, spadłaś z dużej wysokości, ale aurorzy już się tobą zajęli. Wszystko będzie dobrze. - pocieszył ją pan Potter.
- To dobrze. - uśmiechnęła się do wszystkich.
- Lilka, ja naprawdę przepraszam! - wybuchła nagle Olivia. - Nie chciałam! Poniosło mnie!
- Nie masz za co przepraszać. Przecież nic się nie stało.
Każdy popatrzył po sobie. Powiedzieć jej, czy raczej z tym poczekać? Może nie jest jeszcze gotowa na to, żeby dowiedzieć się, że nie będzie już mogła grać w Quidditcha? Tak, chyba lepiej będzie, jeśli jeszcze nie będzie wiedzieć.
***
Następnego dnia do szpitala przyjechali rodzice dziewczyny. Noga była już w dobrym stanie, jednak musiała ją oszczędzać. Wsiedli do samochodu i wrócili do domu Jamesa po walizki rudowłosej.
Na miejscu spotkali już całą resztę. Wszyscy żegnali się z Rogaczem, ponieważ również wracali do domu.
- No to cześć James. Widzimy się na peronie. - uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Tak, widzimy się na peronie. Jeszcze raz chciałem cię przeprosić za tą nogę. Mogę się założyć, że to były najgorsze wakacje w twoim życiu. - odwzajemnił uśmiech Rogacz.
- Nie przesadzaj. Zdarzały się gorsze.
Dziewczyna podeszła do samochodu i włożyła do środka torebkę. Wróciła jeszcze na chwilę do przyjaciół. Ku jej zdziwieniu, Syriusz nie pakował rzeczy, ani nie żegnał się z Jamesem. Coś tu było nie tak.
- Hej! Syriuszu! - zawołała przyjaciela. - A ty nie wracasz do domu?
- Nie, ja nie wracam. Teraz mieszkam z Rogaczem. Uciekłem z domu, ale to już dłuższa historia.
- Jak chcesz, ale myślę, że ją usłyszę? - zaśmiała się i wskazała na niego karcąco palcem. - No to cześć wszystkim! - dodała i wsiadła do samochodu.
Wróciła do domu. Do świata, do którego należała, ale który już nie jest jej światem. Jej światem od kilku lat jest świat czarodziejów i tylko do niego należy.
Uhuhuhu *.* Moja kochana Lilka <3
|
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Rozdział jako taki, jak zawsze ;)
Chciałam powiedzieć, że trochę mi się zrobiło przykro, kiedy zobaczyłam kilka tych ostrych komentarzy. No więc, jeżeli poprzednie rozdziały wam się nie spodobały, albo widzicie w nich, jak to głosił jeden komentarz, że "nawet dzieci widzą takie rzeczy", to zapraszam gorąco do następnych rozdziałów. Postaram się napisać je jak najszybciej (spadła na mnie magiczna moc WENY i po prostu pali mnie do pisania ;D). W nich z pewnością wszystko się wyjaśni i mam nadzieję, że nikt z was nie postanowi porzucić mojego bloga ;) Tak więc posłuchajcie - nie wszystko stracone! ;D Wszystko się niedługo rozwiąże (nie będą pisać co i jak, bo będzie to spojler, a ja naprawdę spojlerów nie lubię). No to kończę, bo się rozpiszę i nie będę mogła skończyć :D Bajooo
Nowy nowy nowy rozdział:*************************** Oh ile ja na niego czekałam ;D Buuuuuuuuuu głupia Olivia ;( Biedna Lily!!!! Ale mam nadzieję, że coś zrobisz i że będzie mogła grać! Błagam!
OdpowiedzUsuńPozdro ;D
Hej ;)
OdpowiedzUsuńnominuję Cię do Liebster Award
Magiczna Przystań blogów
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/p/liebster.html
W weekend przeczytam nowy rozdział ;)
Ostry komentarz = genialny rozdział :D w moim przypadku to znaczy, że rozdział mną zawładnął.
OdpowiedzUsuńWiesz jak bardzo mi szkoda Lily? Ona naprawdę polubiła tę grę. Będzie bardzo zawiedziona, gdy się dowie. Nie wiem jakbym postąpiła na miejscu jej przyjaciół. tez chyba bym nie powiedziała jej tego od razu. Jakbym była ją, chciałabym wiedzieć, ale jako jej przyjaciółka nie miałabym odwagi. Nie będę ukrywać jestem okropnym tchórzem. To nie była wina Olivii, więc jej też mi szkoda. Na pewno się przejmuje tym, co się stało.
Czekam bardzo, bardzo, bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział.
Pozdrawiam :*
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/
Znowu ja :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam jak inaczej się z Tobą skontaktować :P
Tamtego bloga usunęłaś, czy tylko zmieniłaś linka?
Kontaktować się ze mną możesz przez konto google :) Usunęłam, nie mogłam jakoś się zebrać do napisania kolejnego rozdziału ;/
Usuńszkoda :/ fajnie się zapowiadało :P
Usuń