21.04.2014

- rozdział 29

Spóźnione, no ale Wesołych Świąt! :D Mam nadzieję, że jesteście cali mokrzy w ten Śmigus Dyngus, tak jak ja :* Rozdział jest, mam nadzieję, że niezbyt krótki, tylko w miarę długi. Miłego czytania :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- No i co teraz zrobisz? - spytała Camille opierając się o biurko.
- A co mam zrobić? - spytała Lilka pakując książki do torby.
- No nie wiem. Może... chcesz zemsty? - spytała z chytrym uśmieszkiem brunetka. - Jeśli tak, to mogę ci pomóc, mam nawet taki plan...
- Nie! - wykrzyknęła rudowłosa. - Błagam cię, nie chcę już o nim gadać... chcę go po prostu zapomnieć i nie mieć z nim nic do czynienia! Więc błagam was.. nie wspominajcie mi więcej o nim! Wystarczy już, że nie mogę sobie wybić z głowy tego, że dwa razy omal go nie całowałam, a potem on zachowuje się jak dupek i całuje inną dziewczynę!
- Dobrze, dobrze, już nie będę. Ale pamiętaj, jeśli będziesz chciała się zemścić... - zaczęła Cam, ale widząc groźną minę przyjaciółki urwała.
- O rany, jeszcze mam na głowie ten wieczorek u Slughorna w sobotę! Może pójdę sama?
- Nawet o tym nie myśl! - zaprotestowała Elise. - Nie możesz pójść tam sama, przede wszystkim dlatego, że jesteś już w ostatniej klasie! Zrobisz z siebie pośmiewisko!
- No to z kim ja mam tam iść?
- Wiesz, ja z Elise przedtem planowałyśmy cię z kimś spiknąć. - uśmiechnęła się szyderczo Camille. - Zanim zaprotestujesz, posłuchaj. - dodała widząc, że Lilka już ma zamiar coś powiedzieć. - Chłopak jest przystojny, mądry i też chodzi do siódmej klasy. Jest po prostu stworzony dla ciebie! A przy okazji, gdybyś się z nim tam wybrała, mogłabyś wzbudzić zazdrość w Jam...
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia! - wykrzyknęła oburzona Lilka. - Nie wiem. Nie jestem dobra w podrywach...
- Ale Huncwota, za którym lata każda dziewczyna, jaką spotkasz, oczywiście pomijając mnie i Cam, potrafiłaś w sobie rozkochać. Może i nie na długo, ale udało ci się to osiągnąć. - podsumowała Elise.
- No dobrze, ale... nie wiem co mam robić. Podwieczorek już za dwa dni, a ja jestem w kropce, nie wiem nawet jak do niego zagadać.
- Normalnie, na pewno sobie poradzisz. Zarzucisz włosami, zamrugasz oczami, zakręcisz biodrami i już masz chłopaka w garści.
- Sama nie wierzę, że się na to zgadzam, ale dobrze, niech wam będzie. No to jak on się nazywa?
- Kevin Oldman.
- Kevin Oldman? Skądś go kojarzę...
- Do tego jest z Gryffindoru, więc Huncwoci będą mogli widzieć was chodzących razem caaały czas.
- A to mnie właściwie najmniej obchodzi. Mam nadzieję, że ja nie będę musiała już oglądać tych ich wkurzających uśmieszków. A teraz, jeśli pozwolicie, jestem głodna i chciałabym zejść na śniadanie.



 Severus zbiegał po schodach przepychając się pomiędzy resztą uczniów.
- Evan! Evan! - krzyczał. Rosier się odwrócił i spytał swoim poważnym tonem:
- Czego chciałeś, Severusie? 
- Chciałem spytać, czy podjęliście już decyzję co do tej dwójki uczniów.
- Ach, o to chodzi. Tak, podjęliśmy już decyzję.
- No więc jak? Kto to jest?
- Oczywiście, przystaliśmy na twoją propozycję co do Pottera. - odpowiedział Evan. - I za zgodą większości, postanowiliśmy, że weźmiemy łącznie trzy osoby. - Severus szybko wciągnął powietrze do płuc. Trzy, pomyślał. Większa szansa, że jedną z nich będzie Lilka. - Oprócz Pottera będzie to Black i Lupin. Cała ta zgraja. Gdyby był jeszcze Pettigrew, to pewnie i jego byśmy wzięli.
- Pettigrew? To go nie ma?
- No oczywiście! - zwołał Evan kierując się do Wielkiej Sali. - Nie zauważyłeś, że nie ma go na lekcjach, w Wielkiej Sali ani nigdzie z Huncwotami? Słyszałem kilka niepokojących plotek na jego temat. Podobno został w domu, bo ma nadzieję, że uda mu się nas pokonać. - zaśmiał się. - Tak się na to napalił kiedy zabiliśmy mu ojca.
- Idiota.
- No, ale cóż. Nic na to nie poradzimy, że pali się na pewną śmierć. Czy tylko o tym chciałeś ze mną porozmawiać?
- Tak, tylko tego chciałem się dowiedzieć. 
- No więc dobrze. - rzucił przez ramię Evan i odszedł do przyjaciół.
 Udało się. Lilka jest bezpieczna. Musi jeszcze tylko dopilnować, żeby nikt nie zmienił swoich planów i nie postanowił włączyć do listy również jej. Nie darowałby sobie tego.
 Poza tym będzie teraz wiedział, że Potter, Black i Lupin są teraz celem wszystkich Wyrwanych Spod Prawa chodzących do szkoły. Nie będą teraz mogli uciec przed ich atakami, więc skończą się męczarnie Severusa, a zaczną ich. 
 Podszedł do przyjaciół i uśmiechnięty usiadł przy stoliku.
- Co się tak szczerzysz? - spytała Bella.
- Właśnie dowiedziałem się, kogo wybraliśmy za nasz cel. - odpowiedział jej Severus.
 Bella nie odpowiedziała, za to wygięła usta w grymasie przypominającym uśmiech i zaśmiała się pod nosem.

- Rogacz, idziemy wywinąć jakiś numer Ślizgonom? - spytał podekscytowany Syriusz. - O! Mam nawet taki pomysł! Dolejemy im do szklanek eliksiru Snu! Nawet się nie skapną, a wszyscy usną nad talerzami! Rogacz, czy ty mnie słuchasz? - spytał machając koledze ręką przed oczami.
- Słucham cię! Nie mogę teraz iść, idę na śniadanie z Selene.
- Lunatyku, to może ty? - spytał Syriusz po tym, jak drzwi się zamknęły za Jamesem.
- Nie. Dobrze wiesz, że ja nie lubię robić takich rzeczy.
- Jesteś beznadziejny. Gdyby był tu z nami Peter... a właśnie, ciekawe co tam u Glizdka. Chyba napiszę do niego list.
- Nie! - zaprotestował Remus. - Oni już na pewno wiedzą, co robi Glizdogon, a jak nie, to już niedługo się dowiedzą. Narobimy mu tylko kłopotów. - widząc pytające spojrzenie Syriusza, wytłumaczył: - Kiedy wyślesz mu list, to może on zostać przejęty, lub ktoś może namierzyć Petera. Najlepiej będzie, jak trochę poczekamy i namyślimy się, jak porozumieć się z nim nie zwracając na niego i przy okazji również na siebie uwagi.
- Ta cała sytuacja mnie już wkurza. Niech tylko spotkam tych Wyrwanych, to mnie popamiętają.
- Tak, tak Syriuszu. Na pewno cię popamiętają. Ale pamiętaj, że ich liczebność wobec ciebie jednego, to będzie jednak jakaś przewaga z ich strony. Czy możemy już iść na śniadanie?
- Tak, tak, jasne. - Syriusz zwlekł się z łóżka i wyszli z pokoju.
 Zeszli po schodach i w Pokoju Wspólnym podeszli do tablicy informacyjnej. Nowe ogłoszenie mówiło, że w następną sobotę będzie wypad do Hogsmeade.

 Lilka z przyjaciółkami wyszły z pokoju i skierowały się po schodach w stronę Pokoju Wspólnego. Po drodze rudowłosa wpadła na kogoś i omal nie upadłaby, gdyby dziewczyny jej nie złapały. Spojrzała w kogo weszła i od razu poczuła, że dobry humor ją opuszcza.
- Uważaj, jak leziesz. - rzucił James.
- Ja mam uważać? To przecież ty we mnie wpadłeś! - fuknęła Lilka.
- Ja? To ty chodzisz tak ślamazarnie, że nie da się cię ominąć! - wykrzyknął i wyminął ją, wspinając się dalej po schodach.
- Mój drogi Dumbledorze! Nie dość, że zrobił mi takie świństwo wczoraj, to jeszcze dzisiaj zachowuje się jak kompletny cham! Chodźmy stąd zanim całkowicie stracę cierpliwość! - wykrzyknęła Lilka i zbiegła po schodach na dół.