25.01.2014

- rozdział 22

- Idziemy na biwak!
 Wszyscy popatrzyli po sobie zdziwieni. 
- Żartujesz? Jak ty to sobie wyobrażasz? Nas jest trzynastu. - powiedział z ironią Hugo.
- Zapomniałeś, że jesteśmy czarodziejami i niektórzy z nas mają już siedemnaście lat. - wytłumaczył James i nie słysząc więcej sprzeciwów dokończył: - No to tak: Ja załatwię dwa duże namioty. Jeden dla dziewczyn, jeden dla chłopców. Syriusz załatwi jedzenie i picie, a wy... wy po prostu spakujcie najważniejsze rzeczy i idziemy.
 Każdy się zgodził. Jedno trzeba było przyznać: James wiedział, jak zabawić gości. Kiedy każdy zniósł swoje torby na dół, James dwa namioty, a Syriusz zapakowane jedzenie, złapali za swoje rzeczy i ruszyli. Wyszli na ulicę, ale ponieważ tam czar rzucony przez pana Pottera przestawał działać, a widok latających toreb i walizek nie jest dla mugoli codziennością, musieli wszystko nieść.
- James, gdzie my tak w ogóle rozbijemy obóz? - spytała Lily.
- Zobaczysz, jeszcze kawałek.
 Zboczyli z drogi i weszli do lasu. James widocznie znał drogę bardzo dobrze. Szli aż nie weszli na sporą polankę. 
- No więc, dziewczęta, pozwolicie, że my się zajmiemy namiotami. Wy możecie przynieść drewna na ognisko. - powiedział Syriusz i wypiął pierś, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
***
 Okolica przesłonięta kroplami deszczu. W powietrzu czuć spaliny z wielkiego miasta. Zgiełk panujący wokoło sprawiał, że nikt nie zauważał przechodzącego chłopca w długim, czarnym płaszczu. W końcu dotarł do niedużego mieszkania. Zapukał, a po chwili otworzył mu starszy mężczyzna z wielką blizną na twarzy. 
- To ty. Wchodź. - powiedział.
 Severus podążając za mężczyzną wszedł do pokoju, w którym siedziało jeszcze kilku jego przyjaciół i trzy osoby, które już kiedyś poznał.
- No więc jesteście już wszyscy. - odezwał się jeden z przewodzących grupie. - Możemy zaczynać.
 Koledzy stanęli z jednej strony i wyciągnęli prawe ręce, a mężczyzna po drugiej, wykonując ten sam ruch.
- Nathanie, zaczynaj. - wydał polecenie.
- Tak, Corvusie.
 Nathan podszedł do wszystkich i wyciągnął różdżkę, pytając chłopców: "Czy przysięgacie, że z własnej woli dołączacie do grupy Wyciągniętych Spod Prawa?". Chłopcy przytaknęli, a on znów spytał: "Czy przysięgacie, że nie ujawnicie nigdy i nikomu, kto jest członkiem grupy Wyciągniętych Spod Prawa?". Chłopcy znów przytaknęli. "Czy przysięgacie, że nie sprzeciwicie się ustanowionym prawom, zasadom, poleceniom i zadaniom grupy Wyciągniętych Spod Prawa?" - spytał znów. Po trzecim przytaknięciu mężczyzna schował różdżkę.
- Na mocy złożonej właśnie Przysięgi Wieczystej zostaliście prawowitymi członkami Wyciągniętych Spod Prawa. - powiedział Corvus.
***
 Zapadł już zmierzch. Wszyscy rozsiedli się wokół ogniska. Namioty stały już rozstawione. Z butelką w ręce każdy śmiał się i opowiadał różne historie, jak to zwykle podczas obozowania. Na niebie nie było chmur, gwiazdy i księżyc oświetlały polanę dając wspaniały efekt. Remus wyczarowywał końcem różdżki kolorową mgiełkę wirującą wokół pozostałych. Wszystko wyglądało jak podczas bajki. Nikt zdawał się teraz nie pamiętać o tych wszystkich niewinnych osobach, które zginęły. O tym całym źle, które w tej chwili rosło w siłę. Widzieli teraz tylko siebie. Swoją przyjaźń. Popijali piwo kremowe i śmiali się do rozpuku. W pewnym momencie Lilka spytała Rogacza:
- James, ty podobno potrafisz zrobić cielesnego patronusa.
- No tak.
- No to mnie naucz. - rudowłosa wyszczerzyła zęby.
- Teraz? Może raczej nie, ale wiem, kiedy. W szkole ty mnie ucz eliksirów, a ja będę cię uczył, jak zrobić cielesnego patronusa. 
- Dobrze.
 Dziewczyna spojrzała na koszulę chłopaka i widząc jego różdżkę, postanowiła rozruszać trochę nogi. Szybko złapała jego własność i poderwała się do góry, uciekając w stronę lasu. Słysząc nawoływanie Jamesa jeszcze przyspieszała, jednak dobrze wiedziała, że Rogacz ma dobrą formę i mu nie ucieknie. I tak się właśnie stało. Chłopak przyparł ją do jednego z drzew. Zbliżał się powoli, aż dzieliły ich milimetry. Rudowłosa poczuła na swojej twarzy jego oddech. Ciepły, miły oddech. Nie chciała się odsuwać, jednak musiała, ponieważ ktoś im przerwał.
- Lilka! Szybko! Podaj! 
 To była Mia. Zupełnie, jakby nie zauważyła, co się właśnie działo, czekała, żeby rudowłosa podała jej różdżkę Jamesa. Lily zrobiła to i kiedy Mia uciekła spojrzała na chłopaka.
- Przepraszam. Ona chyba nie wie, co to przestrzeń osobista. Jutro ją odprowadzę do domu.
- Nie, nie rób tego. Jest na prawdę miła.
 James uśmiechnął się do niej i wrócili do obozu.


24.01.2014

Liebster Blog Award #2

     No więc to już drugi raz jestem nominowana do Liebster Blog Award :) 

Pytania Natalii:
1. Jaki jest Twój ulubiony przedmiot w szkole?
2. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
3. Co cenisz sobie w ludziach?
4. Kto jest Twoim autorytetem?
5. Co sądzisz o moim blogu?
6. Jaki film ostatnio oglądałaś?
7. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
8. Jakie masz hobby?
9. Co sprawia, że się uśmiechasz?
10. Co najbardziej w sobie lubisz?

Moje odpowiedzi:
1. Ciężko wybrać szczerze mówiąc, ale myślę, że mogłabym dać tutaj geografię ;)
2. Harry Potter oczywiście <3
3. Nie lubię, kiedy ludzie są sztywni i nie potrafią cieszyć się życiem. Komentują zachowanie innych, a sami boją się odpuścić sobie i po prostu zaszaleć :) Cenię w ludziach ich lojalność. Przyjaciel powinien zawsze pomóc przyjacielowi, bez względu na konsekwencje. Cenię w ludziach to, że nie oglądają się na innych, tylko wybierają swoją własną drogę. Nie potrzebują akceptacji ze strony wszystkich. Wystarczy im akceptacja ze strony najlepszych przyjaciół.
4. Moim autorytetem jest Hermiona Granger, Harry, James i Lily Potter, Ron Weasley i wszyscy inni wspaniali bohaterowie "Harrego Pottera". Pokazują mi, że dobro innych należy wysuwać nad swoje własne dobro. Że lepiej pomóc przyjaciołom, niż patrzeć na ich cierpienie i nic nie robić.
5. Nie czytałam jeszcze, ale wydaje się fajny :)
6. Ostatnio? Szczerze, nie pamiętam. Chyba pierwszą część Hobbita, bo, wierzcie bądź nie, jeszcze jej nie widziałam ;)
7. Ponieważ te wszystkie historie w mojej głowie rozsadzały mnie od wewnątrz i domagały się ujrzenia przez innych. Postanowiłam pod kontem "Luna L" przelać do internetu wszystko to, co wymyślałam i pokazać to innym. Sprawdzić, czy nie jest takie złe.
8. Hobby? Uwielbiam wygłupiać się z przyjaciółmi, słuchać muzyki, czytać książki. Ostatnio znalazłam również pewne Anime, które puszczano w telewizji kiedy byłam mała i które non-stop oglądałam. Nazywa się "Król Szamanów". Gorąco polecam ;)
9. Uśmiecham się na widok moich przyjaciół. Uśmiecham się, kiedy ktoś prawi mi komplementy. Uśmiecham się, kiedy jestem blisko chłopaka, za którym szaleję. Uśmiecham się na każde wspaniałe wspomnienie sprzed wielu lat, które nadal jest w mojej głowie. Uśmiecham się, kiedy widzę moje stare prześcieradło w kaczuszki, moje zdjęcia z rodzeństwem, kiedy byłam jeszcze niemowlęciem. Wiem, jestem sentymentalna, ale ja po prostu kocham wspominać.
10. We mnie? To, że potrafię stanąć w obronie moich przyjaciół. To, że zawsze znajduję powód, żeby się uśmiechnąć. 

Pytania od Lilki (tak, minęło dużo czasu, ale postanowiłam, że jednak na nie odpowiem :) )
1. Ile rozdziałów przewidujesz/chciałabyś mieć na swoim blogu?
2. Gdybyś mógł/mogła spełnić swoje 3 najskrytsze marzenia, jakie to by były?
3. Co zachęciło Cię do napisania bloga?
4. Ktoś Cię w tym wspiera?
5. Masz wybór: szczęście bliskich, Twoje nieszczęście lub szczęście Twoje, nieszczęście bliskich. Co wybierasz?
6. Ulubiony przedmiot w Hogwarcie?
7.Gdybyś mogła/mógł spędzić jeden dzień z wybranymi postaciami "Harryego Pottera", jakie by to były?
8. Jesteś wrażliwa/y, czy raczej twardo stąpasz po ziemi?
9. Co robisz w czasie wolnym?
10. Co myślisz o sobie?

Moje odpowiedzi:
1. Chciałabym mieć co najmniej 50 rozdziałów :)
2. Znaleźć miłość swojego życia. Odnaleźć w sobie jakąś prawdziwą pasję. Zachować swoich przyjaciół na zawsze.
3. Jak już pisałam: te wszystkie historie w mojej głowie rozsadzały mnie od wewnątrz i domagały się ujrzenia przez innych. Postanowiłam pod kontem "Luna L" przelać do internetu wszystko to, co wymyślałam i pokazać to innym. Sprawdzić, czy nie jest takie złe.
4. Tak, przyjaciółka mnie wspiera, chociaż nikt nie zna linku do mojego bloga :) Nie chcę, żeby ktoś z moich znajomych to czytał, ponieważ boję się, że napiszę coś co najmniej dziwnego i potem będą wiedzieć, jak wyglądają moje myśli, o czym myślę, że tak powiem :) Ciężko mi jest dobrać to w odpowiednie słowa ;)
5. Szczęście bliskich, Moje nieszczęście. Już raz przeżyłam wielkie nieszczęście moich przyjaciółek i poważne wahanie na przyjaźni z moim przyjacielem, więc uważam, że wolałabym być nieszczęśliwa, niż pozwolić, żeby moi przyjaciele cierpieli.
6. Zaklęcia, eliksiry ;)
7. Hermiona Granger, Luna Lovegood? Ciężko wybrać :)
8. Jestem wrażliwa, chociaż staram się tego nie okazywać, co chyba nie za bardzo mi wychodzi :) Jestem strasznie emocjonalna ;)
9. Oglądam Anime, które gorąco polecam "Król Szamanów", słucham muzyki, piszę, spotykam się z przyjaciółmi.
10. Myślę, że nie potrafię trzymać języka za zębami. Nie chodzi mi tu o niedotrzymywanie obietnic, ale o to, że czasami nie zwracam uwagi na to, jak dużą wartość mają niektóre słowa. W przypływie emocji mówię rzeczy, których wcale nie miałam zamiaru powiedzieć. Nienawidzę tego w sobie. 


Nominuję:
1. http://huhuhuhuncwoci.blogspot.com/
2. http://magiczna-milosc-lily-i-jamesa.blogspot.com/
3. http://lily-i-james-labirynt-zycia.blogspot.com/
4. http://liliannejames.blogspot.com/
5. http://ciekawosctoniegrzech.blogspot.com/
6. http://frenny123.blogspot.com/
7. http://samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com/
8. http://hermionapotterdraco.blogspot.com/
9. http://hogwart-z-ztamtych-lat.blogspot.com/
10. http://szesciorowspanialych.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Ulubiony przedmiot w szkole mugolskiej i w Hogwardzie?
2. Czy jest coś, co chciałabyś/chciałbyś w sobie zmienić?
3. Czy są osoby, którym bezgranicznie ufasz?
4. Jaki film cię najbardziej wzruszył?
5. Jakie jest twoje najpiękniejsze wspomnienie?
6. Na co najpierw zwracasz uwagę u nowo poznanych osób?
7. Czy masz jakiś autorytet? Jaki?
8. Co bardziej rani? Słowa czy czyny?
9. Potrafiłabyś/potrafiłbyś zostawić przyjaciela dla swojej miłości?
10. Czy zrobiłaś/zrobiłeś kiedyś coś, czego teraz strasznie żałujesz?

23.01.2014

Ogłoszenie!

     Hej! Tak, wiem, dawno nie było nowego rozdziału, ale teraz jest mi naprawdę ciężko cokolwiek pisać, jednak myślę, że w tym miesiącu jeszcze powinien się pojawić :) Postanowiłam założyć nowego bloga, z którym również długo mi zeszło, jednak wszystko jest gotowe. Blog znajduje się tu. Nie będę pisać o czym będzie, ponieważ będzie to pewnego rodzaju spojler, ale mogę powiedzieć, że jest to historia wymyślona tylko i wyłącznie przeze mnie. Nie jest oparta na żadnej innej książce :) No więc, skoro mam teraz dwa blogi, rozdziały będą trochę rzadziej, jednak będą się pojawiały, nie zapomnę, obiecuję! 
     Nie będę więcej przedłużać, zapraszam tylko jeszcze raz na mój nowy blog. :)

11.01.2014

- rozdział 21

 Powrót do domu jeszcze nigdy jej tak nie cieszył. Stęskniła się za rodzicami, jak zawsze, jednak tym razem miała im tak wiele do opowiedzenia, że nie wiedziała od czego zacząć.


 Dni mijały jej powoli, odwiedziła wiele miejsc, przywróciła wiele wspomnień. Spędzała wiele czasu z rodzicami, z siostrą Petunią za to jak najmniej. W głębi bardzo bolały ją te wszystkie krzywe spojrzenia w jej stronę, jednak starała się ich unikać, lub przynajmniej udawać, że ich nie widzi ze względu na rodziców, którzy także źle się czuli z tą wrogością między jedynymi córkami. Na jej nie szczęście w okolicy mieszkał jeszcze Severus. Nie raz dziewczyna spacerując ulicami zauważała czarne, długie włosy gdzieś za drzewem, jednak starała się nie zwracać na to uwagi. Już nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie pojedzie do Rogacza i spotka się z przyjaciółmi.

 A miało to nadejść już jutro. Jutro rano miała spotkać się z przyjaciółmi i razem szaleć i nie przejmować się tym wszystkim, co przyprawia ją o przygnębienie. Uklękła przy walizce i zaczęła składać ubrania. Pod nosem nuciła chwytną melodyjkę. Spakowała w końcu wszystko, co mogło jej się przydać i z czystym sumieniem położyła się do łóżka.


 Dziewczyna złapała z biurka uszykowaną już zwykłą, zieloną sukienkę z ramiączkami i poszła się przebrać. Zaczesała włosy w miękkie fale i zeszła na dół, na śniadanie. Usiadła przy stole i wzięła sobie jedną z kanapek ze stołu.

- Nie wierzę. Przyjeżdżasz, a już po tygodniu cię nie ma. - westchnęła mama rudowłosej i uśmiechnęła się szeroko do córki.
- Oj mamo, przecież jadę tylko na trochę. Niedługo będę.
- Ja mam nadzieję, bo muszę się jeszcze tobą nacieszyć przed twoim wyjazdem.
 Lily odwzajemniła uśmiech, dokończyła śniadanie i poszła szybko po walizkę. Zeszła na dół, założyła czarne baletki i pożegnała się z rodzicami. Wyszła przed dom i machnęła różdżką, a natychmiast pojawił się przed nią Błędny Rycerz - środek transportu dla czarodziejów. Wsiadła i podała miejsce zamieszkania. 


 Po niezbyt przyjemnej podróży dziewczyna dotarła przed dom Potterów. Nie był to jednak zwykły domek. Był to wielki dom z wielkim ogrodem. Podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzył jej James z tym swoim Huncwockim uśmiechem.

- Wejdź, proszę.
 Dziewczyna weszła i szła kierowana przez Rogacza. Poprowadził ją on najpierw przez kuchnię, w której krzątała się jego mama, przygotowując jakiś posiłek, następnie przez salon, w którym w fotelu siedział za Prorokiem Codzienny ojciec chłopaka. Weszli po schodach, przeszli przez długi korytarz i znaleźli się w drugim, tym razem trochę mniejszym saloniku. W środku wszyscy już czekali. Dziewczyna przytuliła swoje przyjaciółki, a James, zaczął wyliczać:
- Jedenaście... dwanaście. Jest nas akurat na grę w Quidditcha. 
 Tylko chłopak skończył mówić, drzwi otworzyły się. W progu stała trochę niższa od reszty dziewczyna o ciemnych, mocno pokręconych włosach, idealnej karnacji i czarnych oczach. 
- Hej! Tu jesteście! Szukałam was wszędzie. James mówił, że będziecie w jego pokoju... 
- Tak, musiałem sobie coś pomylić... No więc to jest Mia, moja kuzynka. Jest dwa lata młodsza. Przyjechała do mnie na wakacje, o czym nie powiedzieli mi rodzice. - powiedział od niechcenia i spojrzał przepraszająco na resztę, a następnie wszystkich przedstawił.
- No dobra, to gramy? Chodźcie. Wzięłam swoją miotłę. Mam Kometę 300, wiecie? - zaczęła Mia i wyleciała z pokoju. 
 Za dziewczyną wyleciała reszta. Przebrani już w coś luźniejszego wzięli miotły od Rogacza i wyszli za dom.
- Tata rzucił zaklęcia chroniące. Mugole nie będą patrzeć. - uspokoił resztę - No więc jakie składy? - dodał.
- Wyliczanka? - spytała Lily, a widząc zdziwione miny reszty dodała: - To taka mugolska zabawa. Można w ten sposób wyznaczyć drużyny bez oszukiwania. Tylko musimy wybrać dwie osoby, żeby zbierały resztę.
- No to może Ja i Roger? - zaproponował Hugo.
- Ok. No więc wy idźcie tam,  na koniec podwórka, potem was zawołam. Tylko nie podsłuchujcie! - rudowłosa wskazała palcem, a gdy chłopcy odeszli, zaczęła wskazywać na każdego po kolei i mówić, jaki mają numerek. - dziewięć... dziesięć... jedenaście. Zapamiętajcie te numerki. Chłopcy, chodźcie! - zawołała, lecz dodała po cichu: - Tylko nie mówcie im, jakie są wasze numerki!
- No to jak? - spytał Hugo. 
- Wybierajcie po kolei jakieś numerki od jeden do jedenastu. Osoba z tym numerkiem będzie w waszej drużynie.
 Z grupy wychodzili kolejno wszyscy, aż utworzyły się dwa zespoły. W jednym byli: Hugo, Camille, Elise, Remus, Skylynn i Michelle. W drugiej za to byli: Roger, Peter, Syriusz, Olivia, James, Lily i Mia, która była rezerwowym obrońcą. Każdy wsiadł na miotły i wzleciał w powietrze. Zaczęła się gra.

 Wylądowali na ziemi. Zdążyli rozegrać dwa mecze, gdy przyszła mama Jamesa i zawołała wszystkich na posiłek. Weszliśmy do środka, Rogacz zaprowadził  nas do łazienki, gdzie umyliśmy ręce i twarze. Ubrali się w poprzednie ubrania i zeszli na dół, do jadalni. W pomieszczeniu stał długi stół, na którym ułożone były talerze z potrawami. Przyjaciele usiedli i zaczęli jeść.

 Po skończonym posiłku Rogacz poszedł przelewitować talerze do kuchni*. Gdy wrócił, oznajmił, że rodzice jadą do dziadków i wrócą jutro. Na tę wieść wszyscy się ucieszyli - sami w domu Huncwota, mogąc robić co chcą. Poszli do największego pomieszczenia w domu - salonu na parterze.Rozsiedli się, a James skądś wytrzasnął butelki z Ognistą Whiskey i z Piwem Kremowym.
- Stary, jak to zdobyłeś? - spytał Hugo.
- Ma się te sposoby. - odpowiedział z uśmiechem Rogacz.
 Whiskey popijali sokiem dyniowym, przy okazji rozmawiając, śmiejąc się, tańcząc i co tylko przyszło im do głowy. 
 W końcu nastała noc. Nawet późna noc. Napoje skończyły się już, więc każdy sprzątnął tylko butelki i kubki, a następnie Rogacz wskazał pokoje. Dziewczyny spały w jednym, a chłopcy w drugim, jak rozkazali rodzice Huncwota. Zmęczeni położyli się spać, jednak jedna dziewczyna nie mogła usnąć. Lily musiała się napić, więc postanowiła, że nie będzie nikogo budzić, tylko sama pójdzie do kuchni i weźmie sobie jeszcze szklankę soku dyniowego. Wstała i równym krokiem, ponieważ wypiła najmniej ze wszystkich, ruszyła na parter. Otworzyła już ostatnie drzwi i weszła do pomieszczenia, delikatnie zamykając za sobą drzwi, by kogoś nie zbudzić. Podeszła do szafek. No tak, nie wiedziała, w której może być napój.
 Wtem drzwi znów się otworzyły. W progu stał James. On również nie opił się na tyle, by tracić równowagę.
- Czemu nie śpisz? - spytał.
- O rany, obudziłam cię. Na pewno. Przepraszam.
- Nie, nie obudziłaś mnie. Chciało mi się pić.
- Mi też. W której szafce jest sok dyniowy?
- Zaraz ci pokażę.
 Chłopak ruszył, idąc w stronę rudowłosej. Był już kilka centymetrów od niej, gdy potknął się i upadł właśnie na nią. Razem runęli na ziemię - Lilka na ziemię, a James na nią. NA szczęście nie uderzyli mocno.
- Przepraszam. - wyszeptał wyszukując wśród ciemności jej zielonych oczu. W końcu na nie natrafił.
 Oboje spojrzeli w swoje oczy, które pośród ciemności nie łatwo było odnaleźć. Nic oprócz ich dwóch już nie istniało. James był coraz bliżej. Jego usta były coraz bliżej. Dzieliły ich minimetry. Czuli nawzajem swoje oddechy na twarzach. O niczym już nie myśleli. 
- Wam też zachciało się pić? 
 Było to jak zimny kubeł na głowę. James wstał z Lilki i podał jej rękę, by ta również wstała. Spojrzeli w stronę drzwi. W progu stała Mia.
- No to jak? Napijemy się? Nie wiem, jak was, ale mnie strasznie suszy w gardle. James, masz może sok dyniowy? Uwielbiam sok dyniowy! - zaczęła nawijać dziewczyna, jakby nie zauważyła, co przed chwilą się tu wydarzyło.
 James sięgnął do półki i wyjął z niej butelkę soku i trzy szklanki. Wszyscy się napili i wrócili do pokoi.


 Następnego dnia o dziwo nikogo nie bolała głowa. Po zejściu na śniadanie James oznajmił z uśmiechem:

- Idziemy na biwak! 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie no, nawet nie wiecie, jak się cieszę, że napisałam ten rozdział :D Naprawdę ciężko było, ponieważ bardzo mi na nim zależało, jednak myślę, że udało mi się każde zdanie skleić w miarę logicznie ;)

3.01.2014

- rozdział 20

- Gdzie moja szczotka do włosów? - krzyczała Camille.
- Accio szczotka do włosów Camille - powiedziała Lily, wymachując różdżką. - Chyba zapominasz, że jesteś czarownicą. - dodała, oddając przyjaciółce jej własność.
- No dobra. Ja już jestem spakowana. A wy? - spytała Elise, zamykając kufer.
- Ja też, tylko nadal nie mogę znaleźć szczoteczki do zębów! - krzyczała Bauer, wyszarpując włosy z głowy. - A no tak, Accio szczoteczka do zębów! - machnęła różdżką, a z pod pościeli wyleciała jej zguba.
- Ja też już się spakowałam. No to jak, idziemy na śniadanie? - uśmiechnęła się rudowłosa i pociągnęła przyjaciółki do drzwi.
 Był to ostatni dzień ich pobytu w tej szkole w tym roku szkolnym. Razem zbiegły do Wielkiej Sali, gdzie przywitały się z Huncwotami. 
- Dziewczynki spakowane? - spytał Syriusz, biorąc wielki łyk soku dyniowego.
- Jasne. Trochę ciężko było, ale spakowane. - uśmiechnęła się do niego czarnowłosa.
- No to jak? Wszyscy do mnie w te wakacje? - wyszczerzył zęby James.
- No a gdzie? Jasne, wszyscy możemy. Ale nie wiem, czy nas pomieścisz w domu. - odwzajemniła uśmiech Lily.
- Jasne, że pomieszczę. Syriusz będzie spał z Olivią, Remus z Chelle, Peter ze Sky, Cam z Hugo, Lis z Rogerem, a ty ze mną. - oznajmił okularnik i posłał rudowłosej znaczący uśmiech.
- Możesz sobie pomarzyć, James. - zaśmiała się Lily i napełniła buzię owsianką.
- No dobra, przejdźmy do rzeczy, za tydzień wszyscy u mnie, adres wyślę wam pocztą. To chyba tyle.
 W tym momencie do Wielkiej Sali wleciała chmara sów, każda z jakimś listem lub paczuszką. Przed przyjaciółmi przysiadła tylko jedna sówka z woreczkiem uczepionym jednej nóżki i gazetą drugiej. Wyciągnęła pierwszą nóżkę, a Lily wrzuciła jej pieniążka i wzięła do rąk Proroka Codziennego. Rozwinęła go i aż zaniemówiła z wrażenia. Przyjaciele spojrzeli na nią zdziwieni, ale ta nic nie powiedziała, tylko podała im gazetę. Cam zaczęła odczytywać:
- Z ostatnich doniesień wynika, że Wyrwani Z Pod Prawa (jak zaczęto nazywać grupę prześladowców prawa czarodziejów) zaczęli atakować również inne osoby, niż samych urzędników Ministerstwa Magii. Ostatnio zginęli Marina i Carlos Blunt, jednak nie pracowali oni dla Ministerstwa. Niektórzy uważają, że ofiarami zaczęły padać osoby, z którymi Wyrwani Z Pod Prawa "nie byli w przyjaznych stosunkach". Więcej na stronie trzeciej.
 Czarnowłosa skończyła czytać. W oczach Lily i Lis szkliły się łzy.
- Wiecie, co? Straciłam apetyt. - oznajmiła Camille i odsunęła od siebie talerz, wstała i poszła na błonia, a za nią podążyły jej przyjaciółki.
 Po spędzeniu przedpołudnia na błoniach na rozmowie, dziewczyny uspokoiły się i wróciły do dormitorium. Przejrzały dokładnie wszystkie zakamarki w poszukiwaniu swoich rzeczy, gdy ktoś zapukał do drzwi. Blondynka podeszła i otworzyła. Stał w nich Syriusz.
- Dziewczyny, wiecie, gdzie jest Pokój Życzeń? - spytał.
- Ja wiem. - poderwała się Cam.
- Za dziesięć minut macie być pod ścianą razem z Rogerem i Hugonem. - zagroził palcem i już go nie było.
- Wiecie, co? Czasem się zastanawiam, jak oni tutaj przychodzą. Przecież jest alarm. - wyznała Khan.
- To są Huncwoci. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. - uśmiechnęła się Lily.
- Bądźcie na siódmym piętrze naprzeciwko Barnabasza Bzika i trolli. - powiedziała Cam i wybiegła z pokoju.
- No to ja też będę szła. Cam, zaczekaj!- oznajmiła Lis i już jej nie było, zupełnie jak Syriusza.
 Lily samotnie wyszła z dormitorium i udała się na siódme piętro. Po drodze mijała się z rozpłakanymi siódmoklasistami. Nie mogła uwierzyć, że za rok i ona będzie przechodziła tymi korytarzami po raz ostatni. W końcu dotarła do posągu Barnabasza. Po chwili przyszła tu również reszta. Syriusz zamknął oczy i przeszedł trzy razy wzdłuż pustej ściany. Lily pomyślała, że Łapa nie wie, co robi, lecz po chwili na ścianie wyrosły piękne, ogromne drzwi. Nie doceniłam magii. - pomyślała. Wszyscy razem weszli do środka, a ku ogólnemu zaskoczeniu nie było to żadne pomieszczenie. Była to łąka, na której środku stało olbrzymie liściaste drzewo, z którego zwisała opona na linach. Wszyscy usiedli w kole w cieniu, jedynie rudowłosa usiadła na oponie.
- No to jak? Wszyscy jedziemy do mnie! - wyszczerzył się w uśmiechu James.
- No tak, tylko gdzie mieszkasz? - spytał Hugo, siadając po turecku.
- Wszystko wam wyślę pocztą. 
 Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Rogacz huśtał Lilkę, a ta krzyczała jak tylko mogła, gdy ten huśtał ją zbyt wysoko, lub gdy wskakiwał z nią na oponę. W końcu Sky przypomniała wszystkim, że zaraz zaczyna się uroczysta kolacja i odjazd do domów. Każdy pośpiesznie wstał i wyszedł z tego cudownego miejsca, a następnie pędem puścił się do Wielkiej Sali.
***
 Kolacja była wspaniała. Potraw było mnóstwo, a przemowa dyrektora mądra i zabawna, jednak nikomu nie było do śmiechu, ponieważ właśnie teraz wszyscy udawali się do pociągu.
- Chodźcie dziewczyny, bo nie zajmiemy sobie przedziału! - pośpieszała przyjaciółki Lily.
- Już idziemy. 
 Wszystkie razem wparowały do ekspresu, jednak mimo poszukiwań, nie znalazły już wolnego przedziału. 
- Mówiłam! Teraz musimy się do kogoś dosiąść! - narzekała Lily.
- Oj, nie dramatyzuj! Spójrz! Czy mi się wydawało, czy właśnie widziałam rozczochraną czuprynę Rogacza w tamtym przedziale? - uśmiechnęła się Lis i już pociągnęła dziewczyny do przedziału.
- Możemy się przysiąść? Nie ma wolnych miejsc.
- Deja vu. Skądś już to pamiętam. - uśmiechnął się Remus.
 Wszyscy usiedli i pogrążyli się w rozmowie. Następnie grali w eksplodującego durnia, aż jakaś dziewczyna nie zajrzała do przedziału i nie powiedziała, że czas się przebrać.
- No dobrze, więc dziewczynki, my wyjdziemy, a wy się spokojnie przebierzcie. - uśmiechnął się znacząco Syriusz.
- Nawet nie próbuj nas podglądać! - pogroziła mu palcem Cam.
- Gdzieżbym śmiał! 
 Chłopcy wyszli, a dziewczyny przebrały się w mugolskie stroje. Cam założyła krótkie dżinsowe spodenki, czerwoną bluzę z kapturem i czarne trampki za kolano. Lis ubrała Czerwone rurki, czarną bokserkę i buty na niewielkim obcasie. Lily za to przebrała się w dżinsową koszulę, czarną spódniczkę i również czarne balerinki. Do tego założyła czarne okulary przeciwsłoneczne.
 Teraz to dziewczyny wyszły, a chłopcy weszli się przebrać. Gdy przyjaciółki weszły do środka, ujrzały Remusa ubranego w brązową koszulkę bez rękawów i ciemne spodnie dżinsowe, Petera w czarnych spodenkach za kolano i niebieskiej koszulce, Syriusza w czerwono-czarnej koszuli w kratę i czarnych dżinsach i Jamesa w białej koszulce, na którą zarzucił czarną bluzę i jasnych  dżinsach. Lily usiadła obok Rogacza.
- Hej, Lily, pokarz, jak się patrzy przez te okularki. - powiedział James i sięgnął po jej okulary, na co Lily sięgnęła po jego. 
- Jeju, czy ty cokolwiek przez nie widzisz? - spytała, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Widzę o wiele więcej niż ty. Dobra, oddaj mi je już. - okularnik zaczął po omacku szukać swojej własności, na co Lily podskoczyła i podniosła je tak wysoko, jak mogła.
- Najpierw musisz mnie złapać! 
 Wszyscy śmiali się z całego wydarzenia. W końcu pociąg zaczął zwalniać, a za oknem było już widać peron dziewięć i trzy czwarte.
- Proszę. - uśmiechnęła się Lily i założyła rozczochrańcowi okulary na nos.
 Wszyscy opuścili pociąg i ruszyli do swoich rodzin.
- To do zobaczenia! - pożegnała się siódemka przyjaciół, po czym każdy ruszył w swoją stronę.
- Nawet nie wiecie, ile mam wam do opowiedzenia! - powiedziała rudowłosa do rodziców, po czym wszyscy ruszyli do domu razem z pohukującą Elittą.