- Gdzie moja szczotka do włosów? - krzyczała Camille.
- Accio szczotka do włosów Camille - powiedziała Lily, wymachując różdżką. - Chyba zapominasz, że jesteś czarownicą. - dodała, oddając przyjaciółce jej własność.
- No dobra. Ja już jestem spakowana. A wy? - spytała Elise, zamykając kufer.
- Ja też, tylko nadal nie mogę znaleźć szczoteczki do zębów! - krzyczała Bauer, wyszarpując włosy z głowy. - A no tak, Accio szczoteczka do zębów! - machnęła różdżką, a z pod pościeli wyleciała jej zguba.
- Ja też już się spakowałam. No to jak, idziemy na śniadanie? - uśmiechnęła się rudowłosa i pociągnęła przyjaciółki do drzwi.
Był to ostatni dzień ich pobytu w tej szkole w tym roku szkolnym. Razem zbiegły do Wielkiej Sali, gdzie przywitały się z Huncwotami.
- Dziewczynki spakowane? - spytał Syriusz, biorąc wielki łyk soku dyniowego.
- Jasne. Trochę ciężko było, ale spakowane. - uśmiechnęła się do niego czarnowłosa.
- No to jak? Wszyscy do mnie w te wakacje? - wyszczerzył zęby James.
- No a gdzie? Jasne, wszyscy możemy. Ale nie wiem, czy nas pomieścisz w domu. - odwzajemniła uśmiech Lily.
- Jasne, że pomieszczę. Syriusz będzie spał z Olivią, Remus z Chelle, Peter ze Sky, Cam z Hugo, Lis z Rogerem, a ty ze mną. - oznajmił okularnik i posłał rudowłosej znaczący uśmiech.
- Możesz sobie pomarzyć, James. - zaśmiała się Lily i napełniła buzię owsianką.
- No dobra, przejdźmy do rzeczy, za tydzień wszyscy u mnie, adres wyślę wam pocztą. To chyba tyle.
W tym momencie do Wielkiej Sali wleciała chmara sów, każda z jakimś listem lub paczuszką. Przed przyjaciółmi przysiadła tylko jedna sówka z woreczkiem uczepionym jednej nóżki i gazetą drugiej. Wyciągnęła pierwszą nóżkę, a Lily wrzuciła jej pieniążka i wzięła do rąk Proroka Codziennego. Rozwinęła go i aż zaniemówiła z wrażenia. Przyjaciele spojrzeli na nią zdziwieni, ale ta nic nie powiedziała, tylko podała im gazetę. Cam zaczęła odczytywać:
- Z ostatnich doniesień wynika, że Wyrwani Z Pod Prawa (jak zaczęto nazywać grupę prześladowców prawa czarodziejów) zaczęli atakować również inne osoby, niż samych urzędników Ministerstwa Magii. Ostatnio zginęli Marina i Carlos Blunt, jednak nie pracowali oni dla Ministerstwa. Niektórzy uważają, że ofiarami zaczęły padać osoby, z którymi Wyrwani Z Pod Prawa "nie byli w przyjaznych stosunkach". Więcej na stronie trzeciej.
Czarnowłosa skończyła czytać. W oczach Lily i Lis szkliły się łzy.
- Wiecie, co? Straciłam apetyt. - oznajmiła Camille i odsunęła od siebie talerz, wstała i poszła na błonia, a za nią podążyły jej przyjaciółki.
Po spędzeniu przedpołudnia na błoniach na rozmowie, dziewczyny uspokoiły się i wróciły do dormitorium. Przejrzały dokładnie wszystkie zakamarki w poszukiwaniu swoich rzeczy, gdy ktoś zapukał do drzwi. Blondynka podeszła i otworzyła. Stał w nich Syriusz.
- Dziewczyny, wiecie, gdzie jest Pokój Życzeń? - spytał.
- Ja wiem. - poderwała się Cam.
- Za dziesięć minut macie być pod ścianą razem z Rogerem i Hugonem. - zagroził palcem i już go nie było.
- Wiecie, co? Czasem się zastanawiam, jak oni tutaj przychodzą. Przecież jest alarm. - wyznała Khan.
- To są Huncwoci. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. - uśmiechnęła się Lily.
- Bądźcie na siódmym piętrze naprzeciwko Barnabasza Bzika i trolli. - powiedziała Cam i wybiegła z pokoju.
- No to ja też będę szła. Cam, zaczekaj!- oznajmiła Lis i już jej nie było, zupełnie jak Syriusza.
Lily samotnie wyszła z dormitorium i udała się na siódme piętro. Po drodze mijała się z rozpłakanymi siódmoklasistami. Nie mogła uwierzyć, że za rok i ona będzie przechodziła tymi korytarzami po raz ostatni. W końcu dotarła do posągu Barnabasza. Po chwili przyszła tu również reszta. Syriusz zamknął oczy i przeszedł trzy razy wzdłuż pustej ściany. Lily pomyślała, że Łapa nie wie, co robi, lecz po chwili na ścianie wyrosły piękne, ogromne drzwi. Nie doceniłam magii. - pomyślała. Wszyscy razem weszli do środka, a ku ogólnemu zaskoczeniu nie było to żadne pomieszczenie. Była to łąka, na której środku stało olbrzymie liściaste drzewo, z którego zwisała opona na linach. Wszyscy usiedli w kole w cieniu, jedynie rudowłosa usiadła na oponie.
- No to jak? Wszyscy jedziemy do mnie! - wyszczerzył się w uśmiechu James.
- No tak, tylko gdzie mieszkasz? - spytał Hugo, siadając po turecku.
- Wszystko wam wyślę pocztą.
Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Rogacz huśtał Lilkę, a ta krzyczała jak tylko mogła, gdy ten huśtał ją zbyt wysoko, lub gdy wskakiwał z nią na oponę. W końcu Sky przypomniała wszystkim, że zaraz zaczyna się uroczysta kolacja i odjazd do domów. Każdy pośpiesznie wstał i wyszedł z tego cudownego miejsca, a następnie pędem puścił się do Wielkiej Sali.
***
Kolacja była wspaniała. Potraw było mnóstwo, a przemowa dyrektora mądra i zabawna, jednak nikomu nie było do śmiechu, ponieważ właśnie teraz wszyscy udawali się do pociągu.
- Chodźcie dziewczyny, bo nie zajmiemy sobie przedziału! - pośpieszała przyjaciółki Lily.
- Już idziemy.
Wszystkie razem wparowały do ekspresu, jednak mimo poszukiwań, nie znalazły już wolnego przedziału.
- Mówiłam! Teraz musimy się do kogoś dosiąść! - narzekała Lily.
- Oj, nie dramatyzuj! Spójrz! Czy mi się wydawało, czy właśnie widziałam rozczochraną czuprynę Rogacza w tamtym przedziale? - uśmiechnęła się Lis i już pociągnęła dziewczyny do przedziału.
- Możemy się przysiąść? Nie ma wolnych miejsc.
- Deja vu. Skądś już to pamiętam. - uśmiechnął się Remus.
Wszyscy usiedli i pogrążyli się w rozmowie. Następnie grali w eksplodującego durnia, aż jakaś dziewczyna nie zajrzała do przedziału i nie powiedziała, że czas się przebrać.
- No dobrze, więc dziewczynki, my wyjdziemy, a wy się spokojnie przebierzcie. - uśmiechnął się znacząco Syriusz.
- Nawet nie próbuj nas podglądać! - pogroziła mu palcem Cam.
- Gdzieżbym śmiał!
Chłopcy wyszli, a dziewczyny przebrały się w mugolskie stroje. Cam założyła krótkie dżinsowe spodenki, czerwoną bluzę z kapturem i czarne trampki za kolano. Lis ubrała Czerwone rurki, czarną bokserkę i buty na niewielkim obcasie. Lily za to przebrała się w dżinsową koszulę, czarną spódniczkę i również czarne balerinki. Do tego założyła czarne okulary przeciwsłoneczne.
Teraz to dziewczyny wyszły, a chłopcy weszli się przebrać. Gdy przyjaciółki weszły do środka, ujrzały Remusa ubranego w brązową koszulkę bez rękawów i ciemne spodnie dżinsowe, Petera w czarnych spodenkach za kolano i niebieskiej koszulce, Syriusza w czerwono-czarnej koszuli w kratę i czarnych dżinsach i Jamesa w białej koszulce, na którą zarzucił czarną bluzę i jasnych dżinsach. Lily usiadła obok Rogacza.
- Hej, Lily, pokarz, jak się patrzy przez te okularki. - powiedział James i sięgnął po jej okulary, na co Lily sięgnęła po jego.
- Jeju, czy ty cokolwiek przez nie widzisz? - spytała, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Widzę o wiele więcej niż ty. Dobra, oddaj mi je już. - okularnik zaczął po omacku szukać swojej własności, na co Lily podskoczyła i podniosła je tak wysoko, jak mogła.
- Najpierw musisz mnie złapać!
Wszyscy śmiali się z całego wydarzenia. W końcu pociąg zaczął zwalniać, a za oknem było już widać peron dziewięć i trzy czwarte.
- Proszę. - uśmiechnęła się Lily i założyła rozczochrańcowi okulary na nos.
Wszyscy opuścili pociąg i ruszyli do swoich rodzin.
- To do zobaczenia! - pożegnała się siódemka przyjaciół, po czym każdy ruszył w swoją stronę.
- Nawet nie wiecie, ile mam wam do opowiedzenia! - powiedziała rudowłosa do rodziców, po czym wszyscy ruszyli do domu razem z pohukującą Elittą.
Ciągle zapominam, że oni żyli już w tych mrocznych czasach :/ przygnębiające.
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubię ubrań, ale jak sobie wyobrażam ich w tym, co opisujesz to jakoś tak fajnie :)
Nie mogę się doczekać aż nareszcie będą u Jamesa :D
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/
Widzisz, a ja akurat bardzo lubię pisać, w co, kto był ubrany :D
Usuń